Niestety często zdarza się, że termin wykupu obligacji mija, obligatariusz czeka na pieniądze, a emitent milczy, nie odpowiada na telefony, ani maile. Często podobna przypadłość dotyka również administratorów zabezpieczeń i instytucje, które oferowały pechowe obligacje. Możliwe jest również wysyłanie do obligatariuszy uspakajających komunikatów typu „przejściowe trudności”, „techniczne problemy” lub ewentualnie wyznaczanie kolejnych terminów spłaty, które mijają bezskutecznie i są zastępowane kolejnymi. Wbrew pozorom taka zabawa może trwać miesiącami. Dobrym przykładem tego, jak może się to skończyć może być Rodan System, który jest zbyt biedny nawet na własne bankructwo.
Milczący emitent nie proponuje żadnej realnej opcji wyjścia z kłopotliwej sytuacji typu: dodatkowe zabezpieczenia za prolongatę płatności, czy też realny program naprawczy. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek ugodzie, zabezpieczającej interesy obligatariusza.Podejście każdego obligatariusza będzie inne i zależne od wielu zmiennych (np. wielkość zaangażowania, powiązania z emitentem), ale można wskazać dwa zasadnicze sposoby działań.
Zobaczymy co będzie dalej …
Zdecydowana większość obligatariuszy czeka. Poza próbami skontaktowania się z emitentem i ewentualnie dyskusjami na forach internetowych nie robią nic. Każdy komunikat, czy plotka o emitencie jest szczegółowo omawiana i komentowana. Czas płynie, a sytuacja się nie zmienia. Przynajmniej sytuacja obligatariuszy, bo emitent często aktywnie działa. Niekoniecznie jednak tak, jak chcieliby tego obligatariusze.
Rozumiem takie podejście, bo nakłady są znikome, a nadzieja umiera ostatnia. Często strata na obligacjach danego emitenta jest niewielka dla danego inwestora, więc angażowanie większych środków w dochodzenie roszczeń jest nieopłacalne. Moim zdaniem w takich wypadkach trzeba być konsekwentnym, a co za tym idzie przestać czytać wszelkie doniesienia z frontu walki z emitentem i emocjonować się sprawą. Szkoda czasu i nerwów. Szkody finansowe możemy zmniejszyć poprzez zbycie papierów i rozliczenie straty podatkowej. Szkody moralne ograniczamy poprzez poświęcenie się bardziej produktywnym lub przyjemnym zajęciom od dalszych inwestycji kapitałowych poczynając, na nurkowaniu lub tańcu towarzyskim kończąc.
Walka o swoje
Alternatywą jest podjęcie stanowczych działań, z czym wiąże się czasami konieczność podjęcia agresywnych działań. Możliwości jest bardzo dużo i (wiem, że to nudne) muszą one być dostosowane do konkretnej sytuacji. Inaczej wygląda planowanie takich działań gdy mamy do czynienia z emitentem dysponującym znacznym majątkiem, a my mamy akt notarialny z kultowymi już trzema siódemkami, a inaczej gdy emitent nie wykupił siedemnastej serii swoich obligacji w tym półroczu i trzech dłużników złożyło wnioski o ogłoszenie upadłości.
Taką analizę warto zacząć od budżetu, czyli uczciwego wskazaniu samemu sobie, jaką kwotą zamierzamy dodatkowo ryzykować. Dodatkowo, bo sukces działań windykacyjnych nie jest gwarantowany. Mając określony budżet warto zdecydować czy działamy sami, czy w większej grupie. Dochodzenie swoich praw w grupie bywa tańsze, gdyż koszty rozkładają się na kilka lub nawet kilkanaście podmiotów, ale grupowe podejmowanie decyzji jest trudniejsze i nie tak szybkie, jak indywidualne.
W drugiej kolejności warto przyjrzeć się sytuacji finansowej emitenta i podmiotów udzielających zabezpieczeń (np. poręczyciele, gwaranci) i zorientować się w sytuacji aktywów, na których ustanowiono zabezpieczenia, jeśli je ustanowiono. Im więcej wiemy, tym lepiej możemy przygotować się do walki o swoje pieniądze. Mając już obraz sytuacji należy zacząć działać. Działania powinny być szybkie i zdecydowane. Ich podstawowym celem jest odzyskanie zainwestowanych środków. Nie można przy tym zapominać, że czasami tego celu nie będzie dało się osiągnąć bezpośrednio, gdyż emitent może nie dysponować już żadnymi środkami. W takich wypadkach konieczne jest stworzenie swoistego programu motywacyjnego dla najbardziej zainteresowanych, czyli członków zarządu, akcjonariuszy oraz głównych wierzycieli. Niejednokrotnie wywierana na nich presja powoduje, że pieniądze na zaspokojenie roszczeń obligatariusza znajdują się w miejscach, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Takie działania nie przysporzą nam wielu przyjaciół, jednak musimy pamiętać o podstawowym celu, jakim jest odzyskanie pieniędzy.
Odrębnym tematem jest weryfikacja prawidłowości działania administratorów zabezpieczeń. Niejednokrotnie można im zarzucić brak dbałości o interesy obligatariuszy już od momentu ustanawiania zabezpieczeń, przez słaby monitoring stanu zabezpieczonych aktywów (lub nawet zupełny brak takiego monitoringu), po wątpliwe działania lub niewątpliwe zaniechania na etapie kłopotów finansowych emitenta lub braku terminowej obsługi długów z obligacji. Dochodzenie odszkodowań od takich podmiotów jest trudne, ale nie niemożliwe.
I na koniec pozostaje kwestia odpowiedzialności instytucji, które oferowały obligacje. Wady procesu oferty również mogą być przedmiotem roszczeń odszkodowawczych obligatariuszy. Takich spraw odszkodowawczych w Polsce było na razie niewiele, ale wzrost ich ilości to tylko kwestia czasu.
W każdym przypadku warto pamiętać, że im szybciej podjęta zostanie decyzja o wyborze sposobu działania tym lepiej. I dla finansów i dla stanu nerwów obligatariusza.
16 odpowiedzi
Z mojego doświadczenia w walce z „opornymi” emitentami obligacji czas podjęcia walki o swoje jest jedyną podstawą sukcesu operacji odzyskiwania pieniędzy. Skuteczne może być również powiadomienie o walce innych wierzycieli emitenta, w szczególności tych zabezpieczonych hipotecznie.
Pełna zgoda. Czas to podstawa. W grupie łatwiej, ale to mam niestety nie najlepsze doświadczenia ze współpracą. Pracy zespołowej musimy się wszyscy cały czas uczyć.
Problem który widzę w zdaniu „Szkody finansowe możemy zmniejszyć poprzez zbycie papierów i rozliczenie straty podatkowej.” jest tego rodzaju, że w momencie nie wykupienia – papierów już nie sprzedamy bo nie są notowane. W momencie zaś „uczciwego” złożenia wniosku o upadłość też papierów nie sprzedamy bo giełda zawiesza w takim przypadku obrót. Tak, że stratę podatkową rozliczyć niełatwo bo np. papiery Budostalu czy Rodanu dalej sobie leżą na rachunkach czekając nie wiadomo na co, innych upadłych z resztą też. Polskie przepisy są co gorsza tak skonstruowane, że w przypadku takim jak Rodan – spółka nieupadła i nie mająca możliwości upadnięcia (takie zombi ;), może sobie istnieć aż do końca świata, zaś jej obligacje zdematerializowane razem z nią. Papierów nawet nie można wrzucić uroczyście do niszczarkibo są zdematerialozowane, zaś KDPW nie cofnie dematerializacji bez wniosku spółki, a spółka takiego wniosku nie składa bo nie ma po co ani czym (bo zwykle organy spółki też już nie działają). Mamy więc wydmuszkę z papierami.
Niestety problem ze zbywaniem niewykupionych w terminie obligacji zdematerializowanych jest bardzo złożony prawnie. Przeszkodą nie byłoby nawet zawieszenie obrotu obligacjami na rynku zorganizowanym, bo możliwe jest ich zbywanie poza tym rynkiem na podstawie umów cywilnoprawnych. Prawdziwym problemem jest stanowisko KDPW, które odmawia przeprowadzania takich transakcji. Moim zdaniem nie ma podstaw do takiego wyłączenia obiegowości obligacji, ale KDPW ma swoje argumenty. W konsekwencji papiery zdematerializowane są faktycznie zamrożone. I jak zawsze konieczne będzie albo poszukanie rozwiązania systemowego, czyli zmiana regulacji, albo wygrana w precedensowym procesie, który zmieni taka praktykę.
Obawiam się, że na zmiany regulacji niespecjalnie można liczyć w dającym się ogarnąć czasie. Musiałoby wydarzyć się coś systemowo istotnego, aby politycy/nadzór pochylił się nad taką „drobnostką”. Prędzej precedensowy proces – tylko musiałby być głośny.
Najpierw trzeba będzie przetrwać nadchodzący kryzys. Prawda jest taka, że ceny akcji na rynkach rozwiniętych są napompowane do granic możliwości. Obecna hossa trwa ponad 5 lat. To tylko kwestia czasu, gdy bańka na rynku akcji pęknie. Co nas wtedy czeka? Całkowite odejście od USD? A może jeszcze większy dodruk waluty ze strony USA?
Dla osób zainteresowanych obecną sytuacją na rynku akcji, polecam artykułhttps://independenttrader.pl/227,rynek_akcji_na_antenie_ntv.html
Wpis interesujący jak zwykle.
Pan Wojciech zwrócił uwagę na kwestię szybkości działań jako kluczową z czym Pan się zgodził. W związku z tym Czy uważa Pan za potencjalnie skuteczne, w sytuacji „gdy emitent nie wykupił siedemnastej serii swoich obligacji w tym półroczu” (albo nawet drugiej), uprzedzenie wypadków i żądanie natychmiastowego spełnienia świadczenia na podstawie art. 458 k.c.?
Tak. Do analizy w konkretnym przypadku jest oczywiście podstawa prawna żądania. Takie żądania zmienia sytuację obligatariusza, bo jego wierzytelności stają się wymagalne (uwaga- na zasadach z warunków emisji). Emitent (dłużnik) ma realny problem do rozwiązania. Nie oznacza to wcale konieczność procesu, czy egzekucji komorniczej, ale może pomóc w negocjacjach.
Proszę o wskazanie zapisu w obowiązującym prawie, który pozwala na rozliczenie straty podczas podatku od odsetek z obligacji lub dyskonta z nominału obligacji.
Wierzytelności do emitenta o zapłatę odsetek lub dyskonta nie są kosztami podatkowymi. To utracone (przynajmniej na razie) korzyści, a nie poniesione koszty.
Niestety ja również walczę z emitentem, który nie wykupił obligacji. Oczywiście emitent ma gdzieś drobnego inwestora podobnie jak Komisja Nadzoru Finansowego, która chyba została powołana w celu ochrony prezesów aferzystów a nie pokrzywdzonych na Catalyst. Ze względu na koszty i niezbyt wysoką wartość przedmiotu sporu postanowiłem skorzystać z EPU. Sąd elektroniczny jednak nie wydał nakazu zapłaty co zaskutkowało zakończeniem postępowania przed e-sądem i przekazaniem
pozwu do sądu właściwości ogólnej dłużnika. Sąd powszechny wezwał mnie do uzupełnienia braków formalnych co zrobiłem (napisałem pozew na papierze, dołączyłem wszystkie wymagane dokumenty z odpisami i wysłałem do sądu). Sprawa toczy się dalej. Ponieważ ten sąd powszechny jest kilkaset kilometrów od mojego miejsca zamieszkania mam pytanie czy teraz odbędzie się rozprawa i będę musiał przyjechać żeby się na nią stawić czy też sąd powszechny wyda nakaz opierając się na dokumentacji?
W przypadku roszczeń z obligacji sądy zwykle wydają nakazy zapłaty. Jeśli jednak po wydaniu nakazu emitent wniesie sprzeciw (zarzuty), to sąd musi zwołać rozprawę i po zakończeniu postępowania wydać wyrok.
Witam
Czytałem o Pana problemie z obligacjami.
Czy może mi Pan nakreślić procedurę wystąpienia z pozwem do sądu o natychmiastowy wykup obligacji.
Do jakiego sądu należy kierować sprawę? (sąd powszechny)
Czy siedziba sądu może być zgodna z moim adresem zamieszkania?
Jakie pismo do KNF (co powinno zawierać i do jakiego wydziału adresować)
Będę bardzo wdzięczny za informację
Pozdrawiam
rg
Postawienie obligacji w stan wymagalności wymaga pisma do emitenta (uwaga na dodatkowe wymogi w warunkach emisji). Potem sąd powszechny, zwykle sąd siedziby emitenta (ale znowu, uwaga na WE). KNF może Pan zawiadomić o ewentualnych nieprawidłowościach po stronie emitenta, jeśli takie były.
Mam pytanie,
Czy istnieje prawnie mozliwosc odpisu podatkowego (wyzerowanie wartosci) od obligacji firmy ktora upadla i nie wykupila obligacji? Mam kilka takich „rodzynkow” i choc nie warto (w moim przypadku) sie brac za bary z emitentem w sadzie to przynajmiej odpis podatkowy (strata) bylby wskazany…
Czy to jest mozliwe, a jesli tak to w jakich warunkach?
Wydatki na nabycie obligacji są podatkowym kosztem uzyskania przychodu dopiero w wypadku odpłatnego zbycia obligacji. Utrata wartości, nawet trwała nie umożliwia rozliczenia straty. Tylko odpłatne zbycie. Ta tle anulowania akcji:
https://prawainwestora.pl/2014/01/18/podatkowy-koszmar-anulowania-akcji/
Dawniej rozwiązaniem było zbycie za symboliczną złotówkę. Dalej jest to możliwe w wypadku „starych” obligacji, czyli wyemitowanych na podstawie poprzedniej ustawy o obligacjach (uwaga na problemy z KDPW!). Niestety obecna ustawa wyłączyła obrót takimi obligacjami, a przez to zamyka drogę do podatkowego rozliczenia strat.
https://prawainwestora.pl/2014/09/03/zbycie-obligacji-po-dniu-d/
Możliwość komentowania została wyłączona.