
Nie ma łatwo.
Co sądzą prawnicy?
W artykule znajdziemy przegląd wszystkich poglądów, jakie wypracowała (w tym kontekście nie jest to dobre słowo) doktryna i orzecznictwo. Sporo tego się zebrało:
- rezygnacja z pełnienia funkcji powinna być złożona temu organowi, który powołał daną osobę (tzw. teoria lustra),
- rezygnacja z pełnienia funkcji przez członka zarządu powinna być składana radzie nadzorczej albo pełnomocnikowi powołanemu przez walne zgromadzenie (zgromadzenie wspólników), na zasadzie art. 210 albo 379 KSH
- rezygnacja z pełnienia funkcji przez członka zarządu może być złożona dowolnemu członkowi rady nadzorczej, a jeżeli spółka z o.o. nie ma organu nadzoru, rezygnację składa się zgromadzeniu wspólników (czego nie należy utożsamiać ze złożeniem tej rezygnacji na ręce wszystkich wspólników i każdego z nich z osobna),
- nie jest możliwe jednoznaczne wskazanie właściwego adresata oświadczenia o rezygnacji, gdyż zależy to od konkretnych okoliczności.
Jednym słowem: dramat. Same wątpliwości w tak prostej sprawie. Autor po kolei rozprawia się z wszystkimi wskazanymi teoriami.
Teoria lustra po prostu nie ma podstawy prawnej. Brak jest normy prawa, która wskazuje, że adresatem oświadczenia o rezygnacji jest organ spółki, który daną osobę powołał. Ponadto zastosowanie tej teorii prowadzi do wniosków zagrażających bezpieczeństwu obrotu. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest sytuacja, gdy organem powołującym jest walne zgromadzenie, co jest regułą wobec członków rady nadzorczej. Walne zgromadzenie nie jest organem stałym, a jedynie „organem potencjalnym” powoływanym od czasu do czasu. W efekcie stosowania teorii lustra przez większość roku złożenie rezygnacji jest po prostu niemożliwe.
Błędne jest również twierdzenie, że rezygnacja powinna być składana radzie nadzorczej albo pełnomocnikowi powołanemu przez walne zgromadzenie, na zasadzie art. 210 albo 379 KSH. Z treści tych przepisów wyraźnie wynika, że dotyczą one wyłącznie reprezentacji spółki w umowach z członkami zarządu i sporach. Teoria ta nie może być zastosowana w spółkach pozbawionych rady nadzorczej i nieposiadających stałego pełnomocnika. W takich spółkach po prostu nie ma komu złożyć rezygnacji.
Trzecia teoria jest połączeniem pierwszej i drugiej, z wszelkimi ich wadami.
Rezygnację składa się spółce!
Rezygnacja jest jednostronnym oświadczeniem woli. Składa je członek organu, a jego adresatem jest spółka. Do złożenia rezygnacji stosuje się odpowiednio przepisy o wypowiedzeniu zlecenia przez przyjmującego zlecenie (art. 202 § 5 i art. 369 § 6 KSH). Rezygnacja jest więc odpowiednikiem wypowiedzenia umowy. Oświadczenie woli złożone innej osobie jest złożone z chwilą, gdy doszło do niej w taki sposób, że mogła zapoznać się z jego treścią (art. 61 § 1 KC). Kluczowa jest więc możliwość zapoznania się, a nie faktyczne poznanie treści oświadczenia (teoria doręczenia, a nie zapoznania się).
Spółka kapitałowa działa przez swoje organy. Oświadczenia składane spółce oraz doręczenia pism spółce mogą być dokonywane wobec jednego członka zarządu lub prokurenta (art. 373 § 2 KSH). Powoduje to, że doręczenie rezygnacji na adres siedziby spółki pozwala każdemu członkowi zarządu spółki lub prokurentowi na zapoznanie się z treścią tego oświadczenia. Istotna jest sama potencjalna możliwość, która nawet nie musi być aktualna. Pozwala to na złożenie w ten sposób rezygnacji również członkowi jednoosobowego zarządu lub ostatniemu członkowi zarządu wieloosobowego.
Takie rozumienie przepisów pozwala na umożliwienie skutecznego złożenia rezygnacji w każdych warunkach. W ten sposób zapewnione jest doprowadzenie przez ustępującego z funkcji do wygaszenia swojego mandatu w wybranym przez siebie momencie (art. 202 § 4 i art.  369 § 6 KSH).
I na koniec zaprezentowana interpretacja ma pełne oparcie w przepisach prawa.
Cały wywód prawny znajduje się w przywołanym artykule. Dla mnie jest to głos zdrowego rozsądku, w kakofonii wydumanych poglądów.
[1] M.Rodzynkiewicz, Kilka uwag o rezygnacji piastuna spółki kapitałowej z zajmowanego stanowiska, Przegląd Prawa Handlowego nr 5/2014
2 odpowiedzi
Czyli skutecznym jest położenie rezygnacji na prezesowskim, tj. własnym, biurku w przypadku jednoosobowego zarządu?
Moim zdaniem tak. Wystarczy sama potencjalna możliwość zapoznania się z treścią rezygnacji przez zarząd lub prokurenta spółki. Ta możliwość nie musi być nawet aktualna, tzn. w danym momencie w lokalu spółki nie musi przebywać osoba upoważniona do zapoznania się z treścią tego oświadczenia, a nawet osoba taka w danym momencie nie musi istnieć (brak innych członków zarządu i prokurentów). Taki brak to problem spółki, a nie byłego już członka zarządu. Przyjmując inną interpretację blokujemy możliwość złożenia rezygnacji w dowolnym momencie przez członka jednoosobowego zarządu, albo możliwość złożenia równoczesnej rezygnacji przez wszystkich członków zarządu.
Możliwość komentowania została wyłączona.