Prosta spółka akcyjna budzi spore zainteresowanie. Jest reklamowana, jako idealny wehikuł do start up’ów, który pozwoli twórcom nowych biznesów wyzwolić się z formalizmu, kosztów i nudy spółki akcyjnej i da im równocześnie możliwość pełnej swobody żeglowania po oceanach wielkiego biznesu. Nie ma wymogów kapitałowych, praca i usługi mogą być wkładami, swoboda wypłacania pieniędzy, rada dyrektorów, itp. Żyć, nie umierać. Przy zachowaniu skali, to co można usłyszeć o możliwościach, jakie rzekomo ma dawać PSA, można porównać do miraży emeryckich wakacji pod palmami, jakimi mamiono nas podczas kampanii OFE. Efekt zderzenia z rzeczywistością jest podobny.
Nie trzeba jednak szukać aż tak dalekich porównań. Wystarczy przypomnieć sobie pomysły na wprowadzanie na giełdę akcji spółek komandytowo-akcyjnych. Pamiętam wiele rozmów z rozentuzjazmowanymi pomysłodawcami, którzy chcieli swoje biznesy zapakować w formę SKA i od razu ruszyć na podbój warszawskiego parkietu. Zwykle nie wierzyli, że tego nie da się zrobić. Kilku nawet obraziło się na mnie za to, że burzę ich wizje. Kilku zarzucało mi nieuctwo. Pokornie przyjmowałem to, ciesząc się, że dobrze że poznajemy się lepiej zanim zaczęliśmy współpracę. Do niemożności notowania akcji SKA już wszyscy się przyzwyczaili.
Z PSA będzie – przynajmniej dla mnie – łatwiej. PSA można stosować w różnych sytuacjach, ale nie jest to struktura uniwersalna. Nie nadaje się też do realizacji marzeń o giełdzie. Akcje PSA nie mogą być wprowadzane, ani dopuszczane do obrotu zorganizowanego. Nie będzie ich więc ani na rynku regulowanym, ani na New Connect. Tym razem nie wynika to z zasad funkcjonowania takiej spółki i giełdowego rozumienia zasad bezpieczeństwa obrotu. Wynika to wprost z prostego przepisu art. art. 30036 § 2 KSH, który wyraźnie tego zakazuje. Dzięki Ci, o Przezorny Ustawodawco, który tym razem ułatwiłeś mi pracę.